Nie wiem czy się cieszyć czy płakać... Jaga w poprzednią sobotę nie chciała założyć pieluchy, więc się pytam co chce a ona, że majty. Mówię, że jak majty to musi wołać jak będzie chciała siusiu, potwierdziła, że będzie wołać i woła. I jakoś mi tak dziwnie... Nakupowałam majt, rajstop, nastawiłam się na tony mokrego prania i nie mogłam się do tego zabrać. Ba jeszcze niedawno dokupiłam pieluszki (miałam się leczyć z nałogu). I od tygodnia nie gania w pieluchach, dziś już nawet do żłobka poszła bez. Jak narazie mamy 3 lekkie wpadki, na zasadzie trochę popuściła i wtedy zawołała.
I jakoś mi tak dziwnie, że ona tak szybko dorasta.... i pieluszki schowałam do szafy...