mnie wcale to przykazanie lekarskie nie dziwi, moi często prowadzą życie niezależnie od lektora, który czyta z płyty, ba, kiedy ciocia im czyta on line potrafią jednocześnie grać w szachy (troszkę mnie to wkurza, bo wyobrażam sobie, że kuzynce trudno uwierzyć w taki podział ich uwagi, a co tydzień poświęca godzinę, żeby poczytać dzieciom, co bardzo cenię). Natomiast zdarza się, że zastygają na godziny i wtedy mam poczucie, że to nie tak bardzo się różni od siedzenia zastygłym przed tv, poza tym, że oczy się nie męczą i bodźców trochę mniej.
Rysowanie, zwłaszcza kolorowanie, gdzie nie trzeba dużo myśleć nad rysunkiem, imho przy dziecięcej podzielności uwagi jest jak najbardziej ok przy słuchaniu - wręcz, wydaje mi się, że potrafi wzmacniać uwagę i zapamiętywanie (zawsze myślę o Lindzie, która swojej córce z dysgrafią czytała z podręcznika nudne dla niej przedmioty, a ta w tym czasie malowała - znacznie lepiej tak zapamiętywała, niż gdyby sama czytała), w Cyfrowej demencji było o pobudzającej mózg "mocy" ręcznego pisania, myślę, że tu podobne procesy zachodzą.
Natomiast kiedyś byłam na koncercie dla dzieci Prusinowskich - wtedy powiedziano, że dobrze jak dzieci często bawią się w ciszy, a nie z muzyką w tle, bo wtedy same zaczynają nucić, śpiewać, kombinować muzycznie.
Myślę, że podobnie z tym słuchaniem audiobooków: fajnie jak dzieci mają czytaną bazę, pożywkę dla wyobraźni i zabaw, ale muszą mieć też przestrzeń do uruchamianie tej wyobraźni, a trudno to robić, jak cały czas są w nieswojej opowieści, która leci z głośników.
BTW, mam na FB jedną pisarkę (głównie dziecięcą, piszącą poważniej od kilku lat), która ostatnio napisała z pewnym przestrachem, że odkąd pisze, to mniej czyta. Z rozmowy w komentarzach, z jej piszącymi znajomymi, wynikało, że wielu z nich tak ma: okresy czytania i czerpania z tekstu, okresy pisania i czerpania z wnętrza, ale raczej nie jednocześnie, często już świadomie tym zarządzają.
Dzięki Olsenno za podrzucenie tematu!



Odpowiedz z cytatem