Nie bardzo chcę Młodą przewijać w nocy, wybudza się i jest później godzinna zabawa w łóżeczku.
Do tych formowanek, które mam, dokładam wkładki polarkowe, ale i tak jest mokro, choćby na bokach - te pieluchy rano można wyżymać. I cuchną potwornie.
Nawiasem mówiąc - strippinguję, piorę w sodzie, kwaskach, olejkach, namaczam w płynach do garów - i śmierdzą te pieluchy coraz bardziej. Czy to taka tajemnica poliszynela, że wielo po dłuższym używaniu zaczynają śmierdzieć niezależnie od wszystkiego? I to nie tylko moje, bo te kupione na bazarku też.
Córa dziś śpi w Dadzie, zobaczymy jak ona będzie wyglądała rano. Ja sobie muszę odsapnąć.
Nie zmienia to faktu, że pieluchy wielorazowe są fajne, w dzień używamy tylko takich i w ogóle żałuję, że dopiero przy trzecim dziecku je odkryłam
