To nie ja, bo rano spieszę się do roboty na 8,00 w drugim końcu miasta, a mała jest w domu, ale może kiedyś się spotkamy (noszę się raczej w chustach, mietek jest bardziej mężowski)...
Do tej szkoły poszedł mój pierwszaczek , a ja zaprowadzam go i odbieram (po 15)

Ale coś mi się kojarzy, że chyba w piątek widziałam mamę w jakimś ludzkim nosidle... Nie przyjrzałam się dokładnie, co to było, bo lawirowałam samochodem między dzieciakami... Chyba w kolorze khaki? Nie pamiętam...