Mama z Huscioszkiem zamotanym chyba w 2x w biala chuste ok. 13 na ul Mikolajskiej w Krakowie.
Wygladalo na to, ze bardzo sie spieszyli, ale byli uroczy!
No, dobra przyznam się to byliśmy my
I spieszyliśmy się i to potwornie... O 13 u św. Mikołaja chrzciliśmy nasza chuścioszkę...
Była 12.40, a okazało się ze nie mamy ani świecy, ani szatki... Zwyczajnie zapomnieliśmy... zostało wszystko na stole specjalnie przygotowane, żeby nie zapomnieć...
Pędziliśmy pod Mariacki, bo tam jest sklep z takimi rzeczami... Ale jak na złość... niedziela... zamknięte.
No to za telefon - i na szczęście mój brat - notabene chrzesny - wrócił do rodziców do domu i znalazł starą świeczkę po babcii szatkę prababci
i lekko spóźniony, ale dotarł do Kościoła i udało się ochrzcić Marysię
Mina księdza bezcenna - cały czas uśmiechy do nas strzelał z ołtarza
A malutka dzieki chuście całe chrzciny przespałanajpierw w szmacie, a później u taty w ramionach.
A i to był 2x i śmietankowe konopki didka - na chrzest specjalnie zakupione
A ty ze spacerówką byłaś? Pytałam się męża czy dobrze usłyszeliśmy, że ktoś nazwał małą chuścioszkiem
ufff... ale się rozpisałam...ale emocje do tej pory mną targają..