Kobietki, raz jeszcze Wam dziękuję za to wsparcie, które dajecie, bo można by się stuknąć w głowę, że "wariatka, powinna się cieszyć, że tak się to skończyło". Dziękuję więc za zrozumienie i cierpliwość.
Jestem wariatką, która zadręcza się, że jest tak cholernie niedoskonała- mam po prostu wrażenie, że mi się zdarza to za często...
Ala spadła z przewijaka, choć stałam przy Niej- nie miała prawa spaść (taaa...). Potem ściągnęła na siebie herbatę (szczęściem, ciepłą a nie gorącą). A teraz to
...
Jestem przekonana, że wielu wielomamom na forum nie zdarzyło się nic takiego ani razu. A moje Dzieci miały pecha trafić na mnie.
I basta! Koniec użalania się nad sobą- Mąż już nie może tego słuchać, to na Was trafiło- przepraszam...
Mi musi to minąć ten moralniak, a to trochę zawsze trwa... Na razie szans nie ma na to; opuchnięta buźka mojego Synka za każdym spojrzeniem na nią, wzmacnia wyrzuty sumienia...
I tak jeszcze to potrwa czas jakiś. A że teraz nałożyło się to z dołkiem z powodu powrotu do pracy- ech...
Koniec, starczy. Zaśmiecam dział o chustowaniu.
Paprotka, tym razem rzeczywiście mieliśmy szczęście z lekarzem. Gdy wylądowałam na IP po upadku Ali, zbadał Ja pobieżnie ortopeda o aparycji rzeźnika, mruknął mi "Pani, takie dzieci się nie łamią..."- i tyle.