Witajcie,
moja historia jest jak wiele innych.Jeszcze w ciąży zachwycił mnie pomysł na posiadanie chusty,marzylam i śniłam jak to maluszka w tej chuście noszę,jak jest blisko...wybrałam się na spotkanie do jednego z dzieciaczkowych studiów w Warszawie i tam obok historii chust poznałam chusty Storczyka.Miłość była od pierwszego wejżenia i od tamtej pory czekałam na wspaniały dzień kiedy kupię chustę i będę nosić.Na początku malutka akceptowała i wózek i łóżeczko,spała grzecznie więc nie czułam presji,uznałam że jeszcze poczekam.Od kilku tygodni jednak mała wyczułam że mam szatański plan noszenia jej w chuście i od tamtej pory mówi wózkowi stanowcze NIE.No co było robić?zapakowałam w wózek i pognałam po chustęJeszcze zanim uprałam na sztywno chcialam nas spasować,mała nie płakała mimo iż totalnie te próbu były nieudolne,patrzyła zaciekawiona,współpracowała,podczas tego motania usnęła
no po prostu dziecko urodzone by być noszone
cóż było robić!