EmiJa, u mnie początki macierzyństwa były bardzo podobne. Poród zakończony cesarką, walka o laktację, duży żal, że tak się stało. I maluch płaczący stale i nie dający się odłożyć. Ja przestraszona i niepewna siebie, wokół w większości krytyczne komentarze.
Ale wytrwaliśmy, pozbierałam się. Synek pierwsze miesiące życia praktycznie non stop na rękach/w chuście, śpi też z nami. Teraz z perspektywy roku widzę, że to było słuszne. Stał się bardzo pogodnym, wesołym dzieckiem, noszenie wcale go nie rozpieściło. Po zaśnięciu można go odłożyć, co kiedyś wydawało mi się niemożliwe.
Wśród rodziny i znajomych jesteśmy dziwakami - no bo jak to, ja wciąż karmię, śpimy w trójkę, i nosimy dalej w chuście, choć nasz smyk coraz cięższy. Grunt to postępować zgodnie z własną intuicją/przekonaniami.
Powodzenia!![]()