Cytat Zamieszczone przez EmiJa Zobacz posta
Czy któraś próbowała? Czy któraś tak żyje?

Przed porodem tak właśnie chciałam, ale potem nic nie wyszło zgodnie z marzeniami. Patologia ciąży i to nie w tym szpitalu, w którym miałam rodzić (naturalnie, eko, w wannie, na linie, zawsze w pionie!!!), dwie indukcje, przebicie pęcherza płodowego, poród aż do główki w kroczu, ale nie umiałam wyprzeć na leżąco - na inną pozycję lekarze się nie zgodzili, bo im niewygodnie, więc cc. Totalnie się załamaliśmy z mężem. Płakałam non stop ze 2 tyg. Potem przyszły inne problemy, mega nawał, że zamrażarka do dziś po brzegi w mleku, podejrzenie nietolerancji laktozy, duża płaczliwość Małej, problemy z zasypianiem, w końcu obniżenie laktacji, bo za słabo ssała i determinacja w walce o utrzymanie mleka... Do tego mega opór społeczny i presja otoczenia (pieluszki wielorazowe, bezpieluchowe wychowanie, spanie z Małą, brak wózka, a jedynie noszenie w chuście od urodzenia, brak wanienki, a tylko mycie lub Tummy Tub, kąpiele w wodzie z moim mlekiem, zero kosmetyków do pielęgnacji, tylko olej migdałowy itd).
I tak przebujałam się do 3 m-ca.
Teraz jestem na mojej ukochanej Suwalszczyźnie na urlopie i ponownie czytam "W głębi..." Odnawiam swoją intuicję, znów wracam do instynktu. I praktycznie ciągle tu noszę w chuście.

Czy któraś z Was wybrała taki styl życia? Chętnie poznam. Noszenie ciągle przy sobie, póki nosić trzeba.
W zgodzie z naturą życia.
nosilam tak i starszego, i mlodszego