oj Linda, Ty idealistka jesteswcale nie jestem zdziwiona jej podejsciem, bo dosc powszechne jest, raczej Twoim entuzjazmem hehe
a wiecie, ze ja nikogo nie namawialam? mam kolezanki total wozkowe, kiedys w rozmowie wyszlo, ze one rozumieja mnie, ale by nie mogly nosic, bo nie
ale ja patrzac na czyjes matkowanie, podejscie do zycia jakos umiem wyczuc czy jest sens zaczynac gadke, bo czasem widac po podejsciu do dziecka, ze nic z tego nie bedzie
a jak mnie ktos widzi i widze ze sie przyglada, to zaraz robie szopke z motaniem i chwaleniem, pozostale przypadki pomijam i juz
mysle ze moja mama miala takie podejscie do macierzynstwa, jak Twoja kuzynka
chow na odleglosc, zakazy nakazy twarde granice
nie przypominam sobie rodzicow przytulajacych mnie, czytajacych bajke, mowiacych kocham cie - za to lanie pasem, sprzatanie w soboty i sprawdzanie lekcji owszem
i efekty sa - kontakty mamy dosc formalne, to ze jeszcze rozmawiamy ze soba to skutek chyba mojego dla nich szacunku i niechowania uraz, bo z rodzicielstwa to mieli pale z wykrzyknikiem
niby kazda matka kocha swoje dziecko
owszem, ale to nie sztuka, bo i kotka o swoje kociaki dba
a proba zrozumienia potrzeb dziecka, traktowania go od pierwszych dni jakos osobe o potrzebach czasem skrajnie odmiennych od naszych (ja bym sobie polezala, a maluch sie nudzi i chcialby swiat poogladac, co oznajmia glosnym placzem gdy sie go kladzie), osobe wymagajaca szacunku dla tych potrzeb, osobe czujaca jak my, choc nie mowiaca o tym jak my - to juz duza sztuka i wyzsza szkola macierzynstwa
i nie chodzi mi tu o chustowanie, raczej o caloksztalt podejscia, w ktory chusty sie ladnie wpisuja, choc nie sa niezbedne
i mozna podejsc do bycia matka z mysla: jest czyste, najedzone, ma zabawki - musi byc szczesliwe i niech d..y nie truje i nie marudzi, ale to niekoniecznie zaowocuje szczesliwym i emocjonalnie stabilnym dzieckiem i dobrymi relacjami z rodzicami
z Twoja kuzynka to chustowanie mniej by mnie ruszalo, raczej podsunelabym jej jakies ksiazki o rozowoju emocjonalnym dziecka, zeby zrozumiala potrzeby takiego malucha
Ania - nie bylabym taka optymistka odnosnie nosidel haha
obawiam sie ze czesto to potrzeba oryginalnosci czy posidania szpanerskiego nosidla jest wazna, bliskosc dziecka za tym idzie, a nie jest mysla przewodniaale lepszy rydz niz nic