Znam podobny przypadek i też mi to spokoju nie daje! Dziewczyna wykształcona, niby rozsądna, zakochana w swoim dziecku po uszy, ale nosic w chuście - nie. Za to paraduje z nim w jakimś koszmarnym modnym nosidle. I nic nie pomaga - przekonywanie, przykład, próba pożyczenia. Jej synkowi się to nie podoba (chociaż nie próbwała). Koszmar.
Trzeba się chyba z tym pogodzić, na siłę nicnie zwojujemy. Każdy ma prawo do swoich wyborów, chociaż w przypadku negacji chust trudno mi się z tym pogodzić...
Cieszmy się, że na razie my mamy kogo nosić!![]()





Odpowiedz z cytatem

synek wiosna 2011






Dwie kuzynki zachustowane z powodzeniem. No i trzecia teraz w ciąży, która najwięcej entuzjazmu wyrażała dla chust, nawet moją starsza w mt nosiła. A teraz stwierdziła, że nie ma szans, by wiązała 5m i zaczęło się kombinowanie - a to może pouch, może nosidło jednak, albo chusta typu lulu - byle nie wiązać. Drogą negocjacji stanęło na skośno-krzyżowej kółkowej, mam tylko nadzieję, że dotarło, że jej też trzeba się nauczyć. Niestety myślę, że ona pod wpływem partnera mocnym, który nie jest przekonany do noszenia w chuście;( a kuzynka teraz na drugim końcu Polski. Już nawet zaczęła szukać doradcy w jej okolicy, żeby sprezentować konsultację po narodzinach, tylko nie jestem przekonana, czy nie poczuje się osaczona, właśnie próbuję wyważyć, żeby nie było to na siłę. I trochę w kropce jestem.
