No, proszę!!!
Jakie piękne wytłumaczenie! A więc to nie tylko upierdliwość mojego Syna
?
Choć w plecaku, muszę przyznać, upierdliwy jest mniej...
A serio, to mamy "plemienne" jednak czasem- częściej niż my- puszczają mimo uszu te wymagania dzieci. Jest robota stacjonarna, którą trzeba wykonać- trudno- dzieć się może ponudzić, świat się nie zawali.
Wiem to na podstawie cyklu podróżniczego Cejrowskiego (nie naszej lektury obowiązkowej, której po dziś dzień nie przeczytałam...)- od tego odkrycia, runął mi mit, ze dzieci plemienne w chustach nie płaczą.