Jak w temacie. Julka od ok 2 miesięcy sika na nocnik/kibelek, w dzień chodzi bez pieluchy, woła że chce (zazwyczaj..bo czesciej wyprzedzamy jej komunikaty bo się boimy mokrej kanapy..). Na noc dostaje pieluchę. Przed spaniem po wieczornym mleku w trakcie usypiania idzie jeszcze raz na nocnik. Jeśli jej w nocy nie ruszam to budzi sie z pełną ciężką pieluchą i nad ranem wierci i spi dość niespokojnie (może dlatego ze jej sie chce siku, albo że ma mokro - nie wiem). Natomiast jeśli ok północy jak sama sie kładę lekko ją przebudzę i posadzę na nocniczek (popłakuje ale sika w końcu i na szczescie sie nie rozbudza) to dosypia do rana sucha.
Budzić ją? Boje sie troche że ja uwarunkuje i nie bedzie się budzić sama jak jej sie zachce, tylko bedzie czekać na moją interwencję. I efekt bedzie taki że wszystko mokre...A może trzeba jej zabrać pieluchę, pozwolić kilka razy zlać wszystko i sie nauczy?



Odpowiedz z cytatem


Patent z zabraniem pieluchy i czekaniem też IMO do przyjęcia, ale nie wiem, czy nie będzie to dla niej przykre bardziej. Dziecko w nocy mocno śpi i nie wiem, czy jest w stanie samo się wybudzic?





