Suuuper! Nam też chusta "uratowała życie".
Spieszyłam się do PUP-u (Powiatowego Urzędu Pracy), bo miałam termin na podpisanie listy leniuchujących
. Znoszę wózek, patrzę co on tak krzywo stoi, a tam kółko się popsuło (odleciało prawie). Do zamknięcia urzędu jakieś 30 min. a ja Młodego myk w chustę i urrratowaaaana!
Od tej pory zawsze ją ze sobą noszę![]()