no to niedoskonałe tłumaczenie kawałka o noszeniu na plecach
"noszenie na plecach - mogłoby się wydawać, że dziecko nie jest wystarczająco bezpieczne skoro nosidło nie osłania pleców. Na przykład moja córka kiedy już dobrze siądzie i ma wsparcie aż pod kolanka, ma osłonięty jedynie dół pleców. A jednak, zapewniam was, że nosząc w ten sposób, moja pchełka [dziewczynka ma 2 lata], przyzwyczajona do bycia noszoną wtulona we mnie [podkreślenie autorki; niezgrabne tłumaczenie, ale chustomamy chyba zrozumieją o co chodzi], świetnie się sama utrzymuje, szybko znajduje równowagę i sama się ubezpiecza! [...] Dziecko dowodzi i cieszy je to! A ja noszę spokojna, uważając jednak, żeby mała cały czas aktywnie podtrzymywała swoje ciało. Jeśli czuję że zbyt się rozluźnia, proszę ją, żeby się podtrzymała a jeśli czuję, że jest zmęczona przesuwam ją na biodro, żeby ją lepiej podtrzymywać ręką. "
Sama nie nosiłam na plecach w tondze, nie czułam potrzeby ale to pewnie też kwestia zaufania i znajomości - dziecka i siebie - każdy wyczuwa na co może sobie i dziecku pozwolić.
A poza tym autorka bardzo poleca tongę dla dzieci które do pół roku nie były noszone w pozycji wtulonej czy to w nosidłach, czy na rękach (no, dzieci chustowe automatycznie na rękach wtulają się w noszącego podkurczając nóżki, trochę w takiej pozycji małpki wczepionej w mamę), które utraciły odruch wtulania się i wzbraniają się przed zbyt otulającymi nosidłami. Uważa, że w tondze powinny się przyzwyczaić do prawidłowej pozycji a potem i do wygodniejszych na dłuższe noszenie nosideł.



Odpowiedz z cytatem
