Niestety jestem zmuszona zaapelować do moderatorów i całego środowiska tego forum o pewną autorefleksję. Zbierają się na to wydarzenia z wielu ostatnich miesięcy, nie chodzi tu o jednostkową sytuację.



Do dziewczyn obsługujących sprzedaż Natibaby spływają teraz maile z całego świata. Maile z Polski stanowią ok. 20% wszystkich maili. Niemniej jednak skala agresji i nienawiści, jaka bije z tych maili ( + wypowiedzi publiczne) przekraczają kilkukrotnie sumę wszystkich ewentualnych rozczarowań dziewczyn z zagranicy. Polskie mamy są obsługiwane tak samo jak inne. Sprawdza to Tomek, sprawdzam to ja. W wielu sytuacjach polskie mamy są wręcz faworyzowane.



W Estonii jest jedna mama, której nie udało się kupić już chyba 15. chusty. Jest wiele takich osób poza Polską, którym zwracaliśmy pieniądze z powodu błędu systemu. Ani słowa wściekłości czy pretensji. Piszą, że to jest np. 3. czy 4. chusta, której nie udało im się kupić i czy byłaby jakaś możliwość pamiętania o nich przy kolejnych nowościach. Dostajemy też telefony od osób np. z Wielkiej Brytanii, którym nie udało się czegoś kupić. Dzwonią …. z gratulacjami. Wiele z nich cieszy się, że są ładne chusty, duże zainteresowanie i nam gratuluje. Traktują to wszystko bardziej jako zabawę, z większym dystansem.


W tym samym czasie z chusty.info czy to w formie publicznej czy prywatnej zalew nienawiści. Słowa „wkurw”, „chamstwo” czy złośliwości w stylu „no, jak się teraz wytłumaczycie?”. Czasami dziewczyny z firmy czytają takie rzeczy na swój w momencie, kiedy jeszcze trwają ustalenia i wyjaśnianie sprawy.
W wielu przypadkach nie czeka się na odpowiedź z naszej strony, na wyjaśnienie sprawy, tylko jest od razu publicznie wieszanie psów. Często potem sprawa się wyjaśnia (bo na przykład wymaga to zapytania kogoś innego z firmy w danej sprawie i dlatego odpowiedź do danej osoby przychodzi kilka godzin później lub na drugi, trzeci dzień), ale na forum nie widzę odwołania zarzutu czy opisu szczęśliwego zakończenia sprawy. Wiele z tych rzeczy to zwyczajne zniesławienia i pomówienia, opisywanie tylko wybranych faktów, a nie rzetelny opis sytuacji. Rozpętała się jakaś moda na wzajemne nakręcanie negatywnych emocji.


Niestety, dziewczyny, ale to zjawisko dotyczy tylko chusty.info. Czytamy codziennie kilka forów chustowych z całego świata i takich rzeczy nie ma. Wszyscy mają prawo do krytyki, tego nikt im nie zabrania. Tam też jest krytyka, ale też jest sporo życzliwości. Ogólnie jest tam dużo spokojniej, jakoś z większym dystansem. Pod częścią angielską na Facebooku sporo sympatii, pod częścią polską pełno awantur.
To, że coś jest nie tak, to nie jest tylko nasza ocena, niestety. Niedawno przy okazji jakichś pretensji na naszym forum, zalogowała się tu jakaś osoba angielskojęzyczna, która przeczytała wątek z translatorem i wpisała się po angielsku, żeby nas bronić ... przed Wami. Nie wiem, kto to był, ale byłam w prawdziwym szoku. Nie wiem, czy wiecie, ale na naszym forum logują się dziennikarze. Czasami do mnie dzwonią i wiem, że te wściekłe zachowania na skutek np. niezałapania się na jakąś chustę oceniają bardzo krytycznie. Tylko czekać, aż cała Polska gdzieś o tym przeczyta.



Nie apeluję, żeby zabronić krytyki publicznej, ale chyba pewne granice powinny być ustalone. Czy naprawdę forum publiczne jest to miejsce do rozstrzygania najdrobniejszych szczegółów ustaleń ze sprzedawcą, zwłaszcza że sprawy są w trakcie wyjaśniania? Z naszych obserwacji wynika, że osoby, którym udało się nakręcić kilkanaście osób do negatywnych wpisów, po szczęśliwym rozwiązaniu problemu ze sprzedawcą nie mają skłonności do opisania tego faktu. Wyszłoby bowiem, że były w gorącej wodzie kąpane i forum by im to wytknęło. Efekt jest taki, że firma zostaje publicznie zniesławiona.
Rozumiem emocje sprawy zakończonej, np. nieuznanej reklamacji. Ale są sytuacje, że czytam na forum o jakiejś pomyłce z wysyłką kawałka końcówki materiału za 19 zł, szukam w mailach i okazuje się, że sprawa dopiero co została do nas zgłoszona.


Poza tym apeluję o większy obiektywizm w ocenie różnych wydarzeń.
1) Zepsucie chusty na skutek nieprzeczytania instrukcji prania jest całkowitą winą klienta i dobrze by było, żeby w przyszłości tak oceniano takie sytuacje. Atak na producenta jest niesprawiedliwy. Rozumiem sytuację, kiedy takiej instrukcji nie ma.
Rozwiązania w postaci wysłania przez nas innej chusty są w 100% wyrazem dobrej woli i nie są żadnym naszym obowiązkiem. Takie załatwianie sprawy wcale nie musi być żadną regułą i nie będzie. Tymczasem na różnych etapach całej historii zalewa nas fala ataków i to ze strony osób, które są same tej sytuacji winne.



2) Osoby, które przez błąd sytemu nie otrzymały chusty, którą zamawiały, otrzymywały zwroty pieniędzy. Sprawa była rozwiązana przez nas legalnie i zgodnie z prawem. Nie było naszym obowiązkiem wysyłanie tym osobom chust „zastępczych”. To był nie tylko gest dobrej woli dziewczyn z firmy, ale też spore poświęcenie. Wystawienie chust do sklepu sprawia, że sprawa jest szybka. Zamówienia, wpłata, wysyłka i koniec. Pisanie maili do tych osób, które mogą sobie coś wybrać powoduje kilkudniowy zastój z innymi działaniami w postaci chociażby wystawiania nowych chust. Wynika to z faktu, że przy każdej sprzedanej chuście trzeba się liczyć z kilkukrotną wymianą maili w jedną i drugą stronę. Jeśli dodać do tego fakt, że takich osób jest kilkadziesiąt, to mamy kilkaset maili do obsłużenia. Dziewczyny obiecały taką formę rekompensaty za niezałapanie się na jedwabne Pancy czy inne chusty z dobrego serca. Tymczasem spotkała je za to kolejna fala pretensji. Oprócz szarej Lutei, był jeszcze wybór innego no-cottona, więc nie było tak, że tylko część osób coś dostała a dla innych nie starczyło.
Ja się w ogóle nie zajmuję sprawami wysyłek. Mam wiele innych obowiązków, a dziś spędziłam cały dzień na przeszukiwaniu maili i historii osób „zrobionych w balona”. Te historie to na ogół zwykłe nieporozumienia, łatwe do wyjaśnienia. „Wyjaśnianie” nastąpiło jednak przy zaangażowaniu kilku tysięcy osób czytających forum, które zupełnie sprawy nie znają.
Dziewczyny z Natibaby dwoją się i troją, żeby dogodzić polskim forumkom (macie w Natibaby opinię najbardziej konfliktowego forum chustowego, jakie znamy. Jak tylko widzą maila z chusty.info, to zanim go otworzą, już mają stres.), a i tak ciągle dostają po głowie. Po godzinach zamiast zajmować się swoimi sprawami, to są zmuszane do uczestniczenia w awanturach wywoływanych im na oczach całego świata. One to naprawdę przeżywają, a my przeżywamy, że one przeżywają.


Ofiarami tego wszystkiego są też zwykłe forumki ze zdrowym dystansem do chust i samych siebie, których jest na tym forum większość. Teraz wszyscy będą musieli czekać na kolejne no-cottony, bo uspakajanie agresywnych awanturników niestety trochę trwa.