My widzieliśmy mamę w indio chyba niebiesko-białym (to mogła być ta sama, to madorado widziała w czarno-białym jak było ciemno).
Przed Katedrą w takim kółku gdzie widać Lublin z lotu ptaka.
W chuście taki malutki chuścioszek, a dookoła starsze dzieci.

M. cała noc marudził, że do niej nie zagadaliśmy