Na razie: ptactwo - niechby nawet ozdobne - mnie nie rusza, ale coś musi być w tym, co piszecie, więc może gdybym spróbowała okazałoby się, że nie są takie złe...
Raczej nic w różu, ale gdybym miała wolne środki, to może maruyama - zestawienie brudnego (przepraszam, to nie ma zabarwienia negatywnego) różu i brązu mnie przekonuje.
Raczej nie mówię misiom, szkielecikom, rybkom i innej florze i faunie - wyjątek to millefiori, dla którego robię zastrzeżenie jak dla maruyamy.