-
Chustoholiczka
Jutro idziemy po nowy numer "Polityki", a ja dziś dopiero przeczytałam sławetny artykuł
.
Cóż, "Polityki" nie kupujemy, a designerką chustową to ja na pewno nigdy nie zostanę z uwagi na ograniczone środki finansowe, poza tym jeżeli nawet spadłby na mnie złoty deszcz, to i tak wydałabym wszystko na książki. Przeto nie kupowałam osławionego numeru, tylko czekałam aż mi Mąż ściągnie wersję elektroniczną.
Ad rem! Prawdę mówiąc, nie rozumiem rozlicznych wyrazów oburzenia, bo artykuł jest reportażem na temat pewnego zjawiska, którym jest maniackie kolekcjonerstwo- i nie udaje niczego innego. Jest napisany barwnie i-szczerze?- zdumiona jestem dopatrywaniem się w nim szyderstwa, ba!- ja nawet ironii nie dostrzegłam. Jeżeli już, to dobrotliwe przymrożenie oka. I wyczuwalna sympatia, czyli nie jest to dziennikarski brak zaangażowania.
Autorka opisała pewne marginalne, jak sama zaznaczyła, zjawisko. Noszenie w chustach już nie jest marginalne. Kolekcjonowanie ich ze względu...
... nazwijmy to- na formę, a nie na treść- tak. Choć jak się siedzi na tym forum, można mieć wątpliwości
.
Nie widzę powodów do oburzenia w nazwaniu rzeczy po imieniu; że w Peru starczy jedna chusta, byle co, a w Europie jest duże przywiązanie do jakości chusty i płaci się za kursy. Cóż w tym oburzającego? Ja płaciłam gingerr za indywidualną konsultację, jak mnie płacą za korki. Po to ktoś się kształci, by na tym potem zarobić. A jeżeli ktoś odpowiedzialny, nie pożałuje pieniędzy wydanych na naukę, jak nie skrzywdzić swego dziecka. I na dobry materiał, w którym je poniesie.
Pisałyście o wzruszającym czterolatku... A mnie jeszcze bardziej wzruszyło- ku memu zdumieniu- wspomnienie Latawicy, o której już wszak widziałam wcześniej i o wszystkich charytatywnych aukcjach na forum. To nie jest artykuł o bezdusznych babach z dzikim błyskiem w oku polującym na limity. To jest naprawdę...
... oddający im sprawiedliwość artykuł.
Czytałam o czymś, co jest mi obce, ale nie do końca. Bo jestem, brnąc przez rożne wątki tutaj, otrzaskana ze slangiem. I tu- mój jedyny zarzut wobec Autorki tekstu (którego w sumie gratuluję!)- dla laika jest to, moim zdaniem, w czasami nieco mało komunikatywne. Nie "niezrozumiałe", ale jednak w pewnych fragmentach może nieco nużące. Prywatne zaangażowanie Autorki w temat pewnie tu zrobiło swoje
.
A poza wszystkim? Tekst nie jest misyjny i nie udaje takiego- i po cóż miałby to robić? Czy ktoś absolutnie zielony w temacie sięgnie po jego lekturze po chustę? A kto to wie? A nuż jakaś "stolycowa" (bez urazy, bo tu o socjologię, nie geografię chodzi
) snobka tak. A większość wzruszy ramionami lub uśmiechnie się pod nosem, ale temat już będzie znany
.
Ogólnie- wyrazy uznania, Szast-Prast
! Fajnie się czytało. Miło oglądało, na ale fotki to już były tu obszernie chwalone.
A zupełnie na marginesie; jak tu będę płodnie pisać i pisać... i stanie się tak, ze zostanę- a co tam- Chustoguru
!- to jak to będzie możliwe? Bez ani jednego limita
?!...

"Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze. Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie." G.R.R. Martin 
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum