zgadzam się. gdybym nic nie wiedziała o chustowaniu, nie zdecydowałabym się po przeczytaniu tego artykułu, a wręcz stroniłabym jak najdalej. nie uczestniczę i nie będę uczestniczyć w wyścigu po chusty, bo dla mnie nie ma to nic wspólnego ze świadomą konsumpcją, która jest nieodłącznym według mnie składnikiem eko życia. pewnie komuś w tym momencie podpadnę, ale dla mnie to lansik rodem ze stolycy. dla mnie gubi się sens tego, po co jest chusta. sorry, ale czasem zastanawiam się czy osoba, która ma 100 chust nie zgubiła gdzieś po drodze dziecka... mówiąc metaforycznie. to samo z pieluchami wielo...