O, rybka, o której byłaś? Bo ja też wpadłam na chwilę w poniedziałek, w drodze do parku. Zośkę niosłam na plecach w MT Kozy, ale w środku ją wypuściłam, bo jej się bieganie tam spodobało. I ze starszą córką byłam.
Największe wrażenie (czyli gapienie się jak sroka w gnat) zrobiła akcja zawiązania Zo z powrotem na plecy przed wyjściem. A lekarzy jakoś nie zoczyłam?...![]()