kilka dni temu miała miejsce pewna scena. jako, że codziennie noszę do i ze żłobka dziecię moje, to nie stawia sprzeciwu. Sprzedałam moje chusty, z całego stosu zostały na półce w zwyczajowym miejscu tylko dwie.
Rano.
Ja: Kostka, to co idziesz do chusty?
Kostka: (patrzy na półkę) Niiiii maaaaaaa... (rozkłada ręce)
No to zaczęłam dokupować. Żeby widziała, że są
Wniosek: Nikt mnie tak nie zrozumie jak własne dziecko
I jeszcze jedna refleksja. Oprócz tego, że lubi się nosić w chuście, to ostatnio trzęsie się na to co zakazane, czyli słodycze i wózek !![]()