Po pierwsze noszę, lubię i chcę dalej ale jestem z natury dociekliwa i mam kilka problemów (do rozwiązania, a nie po to, żeby rzucić chustę na dno szafy):
po pierwsze - ortopedzi: podobno niektórzy odradzają (zakładam, że to tzw stara szkoła i 'wszystko czego nie znam i nie uczyli mnie 30 lat temu jest złem'). Ale spotkałam się z opinią, że malucha należy jak najwięcej nosić równolegle do podłoża - CZY KTOŚ WIE I MOŻE WYJAŚNIĆ DLACZEGO? Bo my się nosimy w kieszonce i tylko moja siostra mi marudzi, że tak podobno nie można (sama chustę załozyła 3 razy i uznała, że nie dla niej, więc nie autorytet chustowy, no ale siostra).
po drugie: ostatnio Ignaś marudzi w chuście, znalazłam na forum w kilku miejscach określenie 'kryzys chustowy' ale nie wiem czy dotyczył matek czy dzieciprzechodzi? nie przechodzi? może to z gorąca? (tak wiem, matka zawsze wie co dolega jej dziecku, ja nie wiem więc rozważam różne opcje i pytam)
po trzecie (ostatnie): kieszonka, zasypianie i uparta główka czyli moje dziecie zasypia w kieszonce i odchyla główkę do tyłu i nie daje sobie jej niczym zasłonić. I uważa, że jest super jak mama lub tata mu tę główkę trzyma (bo nie może patrzec jak wisi...). Wg różnych instrukcji dziecko jak zasypia to się bardziej kuli - no cóż, nie moje. Może ktoś z Was się z tym spotkał i wie co zrobić?
Jeśli coś się już pojawiło wcześniej - wybaczcie, dopiero czytam forum, podeślijcie linka...