Tak, tak i jeszcze raz tak.
Chusta nie może zaszkodzić dziecku mieszczącemu się w normach rozwojowych, jeśli będzie wpisana w maksymalnie róznorodny plan dnia i nie zredukuje czasu, jaki dziecko spędza w ruchu - przede wszystkim na macie.
Na rozwój dziecka znacznie większy wpływ ma to jak je nosimy poza chustą, na rękach, jak je przewijamy, podnosimy, odkładamy, jak stymulujemy je do zabawy, jak się z nim bawimy. Nie mamy skąd za bardzo czerpać prawidłowych wzorców pielęgnacji, co widac na ulicach, w przychodniach etc. Specjaliści i media nam nie pomagają albo pokazują co i jak ale nie mówią jak to jest wazne dla dalszych etapów rozwoju.
Przykład: koślawione kolana i stopy (rotacja do wewnątrz) - to może być wynik serii błędnych wzorców ruchowych nastepujących po sobie w kolejnych umiejętnościach wynikający z braku prawidłowej pracy mięśni brzucha. A ta z kolei wynika z nagminnej stymulacji mięśni grzbietu przez noszenie w wyprostach, asymetrycznych pozycjach (w odruchu "szermierza") i pielęgnację stymulująca odruch moro (szybkie ruchy, podnoszenie plecami do podłoża etc). Dziecko nie pracujące brzuchem nie będzie raczkować, usiądzie ale nie w prawidłowym wzorcu i pomimo wczesnego stania ruszy na dwóch nogach późno i na koślawych kolanach i stopach. Do równowagi (a ta jest niezbędna do prawidłowego chodzenia) na każdym etapie rozwoju potrzebny jest mocny, sprawny brzuch i dobrze ustawiona miednica. To ostatnie akurat w chuście jest idealne!