Piorę WSZYSTKO (dzieciowe, nasze, pieluchy - przy czym kupne spłukane solidnie zaraz po zdjęciu, pościel, ręczniki...) razem, dzielę jedynie na kolory - kolorowe pule idą z białym/jasnym praniem, chyba że akurat robię pranie stosowne do ich kolorów, to wtedy czasem dorzucam i pul. Przez pieluchy zaczęłam prać jasne pranie na 60 stopni, jeśli jest coś delikatniejszego, pieluchy też idą na 40 stopni. Zawsze dosypuję dodatku pieluchowego do proszku, robię dodatkowe płukanie. Z rzadka puszczam pieluchy (z czym tam podejdzie, a o co się nie boję, np. z białymi t-shirtami, pościelą) na 90 stopni.
Pieluchom wydaje się pasować takie traktowanie, dwie kupione przeze mnie używane pieluchy wyglądają lepiej niż na wejściu, choć teoretycznie poprzednia właścicielka o nie super dbała.