Witam się grzecznie i mam nadzieję, że pomożecie debiutantce.
Na razie nosiliśmy się w domu, większych problemów nie zaobserwowałam, maluch w chuście śpi ładnie i głęboko, a ja mogę zrobić wszystko (co z reguły ogranicza się do czynności typu wieszanie czy składanie prania - rzeczy, które wymagają niewielkiej ruchliwości). Dziś natomiast wybraliśmy się na spacer i mały osiadł do tego stopnia, że żeby pocałować go w czółko, musiałam znacznie schylić głowę. Pytam więc, czy to wina chusty (na razie nosimy się w Nati zwykłej) czy też słabego dociągnięcia?
I jeszcze jedno: czy rączki malucha powinny być ułożone symetrycznie, czy też może je sobie układać dowolnie (jedna podgięta, druga wyprostowana)?
Z góry dziękuję za pomoc.