mamą na pełen etat jestem od 5 latkiedy Olka zaczęła chodzic do przedszkola załapałam trochę wiatru w zawodowe żagle
, aczkolwiek moja praca ogranicza sie do 36m2 mojej pracowni, dwoje drzwi na prawo od mojej kuchni, od czasu do czasu prawie jakieś niezwykle mądre mądrości nad wyższością antykwy nad pikselizacją. czasem jednak dopada mnie regres intelektualny. choć moje mamowożonowodomowe życie jest całkiem sympatyczne
to potrzebuję stymulacji zwojów mych mózgowych.
teraz jest z nami Zu więc to o jej rozwój inelektualno emocjonalny muszę zadbać ( moje płótna trochę jeszcze poczekaja).
po dosyć ciężkim okresie ciąży, i wynikającym z niej masakrycznie wielu ograniczeń, cieszy mnie odkurzanie, mycie podłóg ( wszystko to w zaszmatowaniu) itp. 1,5 h spacer na plac i powrót z 6kg zakupami w rękach i zamotanym klonem nr2 jest czystą przyjemnością. do tego radośą że idę właśnie w takim wynalazku i duma powoduje że głowa sama idzie mi do góry ( no no ale nosa nie zadzieram) a uśmiech jakoś sam się tak przykleja do twarzy.
a wózek? nie mam go, teściowa zażyczyła sobie jedynie spacerówkę- parasolkę co by małą mogła na czas jej służby, wozić na spacery.





Odpowiedz z cytatem