a ja Wam powiem, że spotykam się z pozytywnymi komentarzami u siebie (miasto, w którym noszę tylko ja i namówiona przeze mnie koleżanka) i to właśnie najwięcej od starszych osób:

"ale mu dobrze i cieplutko tak przy mamusi"

dużo osób się przygląda, gdy idą w grupie czasem coś skomentują między sobą. ale tylko raz mnie zaczepiła osoba (bezdzietna), żeby się czegoś więcej dowiedzieć. ja czasami liczę na to, że mnie matka z dzieckiem w wózku zaczepi. nie zdarzyło się. a często na twarzach widzę zdziwienie: "ej, po co się tak męczysz kobieto".

fakt: robi się coraz ciężej i nie wytrzymam dłużej niż 2 godziny nosząc synka, ale nie wyobrażam sobie załatwienia spraw na mieście z wózkiem i nie chodzi o niedogodności takie jak brak podjazdu, ale raczej brak kontaktu z dzieckiem, gdy np. załatwiam sprawę w banku. a tak mogę od czasu do czasu buziaka dać Szymciowi lub opowiedzieć mu, co tu się w tym dziwnym budynku odbywa(: spacer to samo, tylko chusta. w ogóle wózek taki bezosobowy mi się wydaje. czasem mam wrażenie, że chodzi się z wózkiem, a nie z dzieckiem na spacer(: