Ja ostatnio spotkałam sąsiadkę, która przed porodem mówiła, że będzie chustować i ja się zaoferowałam że jej pomogę się nauczyć motać. Minęło pół roku, ja wyszłam z Idalią w chuście a ta pchała dysząc wózek i opowiadała, że ona nie potrafi chusty zawiązać. No to się spytałam, czy nie wpadło jej do głowy spytać koleżanki mieszkającej klatkę obok.... Zbiesiła się i poszła....
Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez chusty już... zwłaszcza przy dwójce małych dzieci. Idalię zachustowałam, wzięłam Nelę, piłkę i grałyśmy sobie przez godzinę w nogę, biegałyśmy po górkach etc. Z wózkiem bym tego nie zrobiła, a Nela miała tyyyyyyle radości![]()