Hah, Chusty nie widziałam, bo pod kurtką, zdaje się że niebieską widziałam. Ja schodziłam po schodach a nosicielka przechodziła po ulicy by się na nie wspiąć - zacieszałam się dość znacznie do niejAle odwagi zagadać zabrakło
I jeszcze kiedyś chyba tą samą mamę z dzieciem w chuście widziałam koło Aresztu śledczego, ale to dawno było, też pod kurtką schowani.
Co do spotkania skakania, fajnie że nam się grupa rozrasta, ja niestety pasuję, bo tylko popołudniowe godziny wchodzą w grę. Chyba że się może kiedyś spotkamy na jakiś popołudniowo wieczornych wyjściach jak już będzie i jasno i ciepło...
Pozdrawiam Was ciepło!