Dzięki, nie byłam pewna co i jak. Teraz przynajmniej będę odważniej do tego podchodziła.
Racja... tu chyba jest pies pogrzebany - naczytałam się, jaka to chusta jest świetna dla matki i dziecka, jak wiele ułatwia i gdzieś tam w podświadomości pewnie powstało mi przekonanie, że dziecko już przy wkładaniu do chusty powinno popaść w magiczny błogostan.
A synek mój jest trudnym typem - neurotyczny i wrażliwy, więc i tak powinnam się cieszyć, że nie wrzeszczy jak obdzierany ze skóry![]()




Odpowiedz z cytatem
zajrzyj do skrzynki - masz ode mnie priva.
