ja mam dwie "legendy"
moja osobistan numer 1 to Hoppkowa Casablanca
pierwsza moja tkana, ktora kupilam i na ktorej cwiczylam wiazania jeszcze przed urodzeniem Niny, dosc mocno przerazona cala sytuacja, ale zdeterminowana by nosic.
w ubieglym roku glupia ja zafarbowalam, po czym zniesmaczona utrata tej kremowej bielu (to juz nie bylo to samo!) sprzedalam, i...zakupilam nowa, dziewiczą
kocham ją szalenie, uwazam ze to jedna z najpiekniejszych chust, a ta faktura...cudo. no i jaka mila cena
a druga moja osobista legenda (i przy okazji legenda w ogole chyba) jest slawetny Pamir.
najpierw nie rozumialam, o co chodzi z ta chusta, szczegolnie patrzac na cene. no trzeba chyba byc chorym, by tyle zaplacic za chuste, myslalam sobie dlugo. a potem zachorowalam i zaczelam szukac,glownie z ciekawosci. niestety-trafila sie nowka w pudelku jeszcze na TBW, prosto z Czech. niestety, bo nie oparlam sie i mocno zubozalam;/
no ale kiedy przyszla, kiedy sobie ja obejrzalam pod swiatlo, porozciagalam w palcach, a potem, po wypraniu-zamotalam...moge z reka na sercu powiedziec, ze dla mnie zadna inna chusta sie nie umywa. czuc te magie recznej roboty, nieregularnosc wzoru, a poza tym-nosnosc i solidnosc przy wiazaniu...
szkoda tylko, ze obrosla taka legenda ( w tym niezbyt fajnym wymiarze cenowym), ze ciezko ze spokojnym sumieniem miec Pamira i chciec ponadto inne chusty tez.