że coraz mniej noszę. Czytuje czasem ze zalujecie, ze to juz koniec, ze dziecię wyrasta. I myslalam ze u mnie bedzie podobnie. A tu nie. Nie wiem czy to juz koniec chustowania na 100% ale na razie nie nosze ze wzgledów zdrowotnych i nie wiem czy za kilka tyg. to mała jeszcze bedzie chciała. Ale jak widze jak maszeruje na spacerach to wcale mi tych chust nie żal, traktuje je jako etap, obecnie tak mi sie ciepło na sercu robi jak widzę jak ona rośnie, jak maszeruje
Czy tylko ja tak mam? Ze mi niespecjalnie zal, choc chusty uwielbiam?