Witajcie!
Może to nie na temat, ale... nie umiałam dopasować działu żeby zadać pytanie. A brzmi ono: jak mijał dzień Waszym maluchom, tak od urodzenia przez pierwszy rok? Chodzi mi o rytm aktywności/posiłków/snu itp. Czy była w tym jakakolwiek regularność?
może to dziwne pytanie, ale bardzo proszę, podzielcie sie doświadczeniem
pozdrawiam
Kaśka





Odpowiedz z cytatem



i nie możesz sobie pozwolić na zarzucenie opieki nad starszą dwójką, gdy pojawiła sie najmłodsza dama. Podobnie choć trochę inaczej jest u nas - prowadzimy z mężem mały ośrodek hipoterapii, no właściwie to już nie mały, 5 koni i ponad 100 dzieci i młodzieży na zajęciach - i o ile udało mi się znaleźć dwie osoby które przejęły moje dzieciaki i kontynuują pracę z nimi, to nie mamy nikogo kto pomógłby w pracy z końmi. Moj mąż jest wspaniały ale sam nie da rady z całą piątką. Po prostu będę MUSIAŁA wpadać do stajni (mieszkamy jakieś 15 minut samochodem od niej) choćby na 1,5-2 godziny,żeby np popracować z jakimś miśkiem na lonży, pojeździć, zrobić żarełko z witaminami, dopatrzeć stanu zdrowia (wszystkie 5 ma jakieś problemy zdrowotne i na tym akurat znam się ja), spojrzeć jak wyglądaja kopyta itp. I pewnie będzie musiało to tak wyglądać jak u Ciebie, tj mały w chustę i do roboty, bo tak jak napisałaś, syn do szkoły, córka na ćwiczenia - i nikt tego za Ciebie zrobi. Stąd wynikło moje pytanie - jak w rzeczywistości wygląda Wasze życie z takim maluchem, jak można to wszystko ogarnąć. Trochę liczę na pomoc mojej mamy - od początku września jest na emeryturze i szuka sobie zajęcia, no i twierdzi że bardzo chce pomóc. Pomyślalam że mogłybyśmy choćby co jakis czas razem jeździć do stajni i mama mogłaby zająć się małym, gdy ja będę robić coś czego nie można robić z dzieciaczkiem na sobie - choćby jeździć. Mam nadzieję że starczy jej sił. Niestety na żadną inną osobę liczyć nie możemy. A co do pomocy przy koniach - hm, kilka prób spaliło na panewce. Tj będę happy jeśli oprócz tego że mąż będzie doglądał swojego ulubieńca i głównego partnera w pracy, jedna z osób prowadzących za mnie zajęcia będzie nadal zajmowała sie drugim z koni tak jak sie zajmuje. Reszta - wychodzi 3 - czeka na mnie. Po prostu nikomu w tej kwestii wierzyć nie mozna, a te konie wykonują bardzo specyficzną pracę i nie mozna z nimi postępowac jak z każdym innym. Szkoda że wszystkie wcześniejsze deklaracje pomocy były tylko słowami.
U nas podobnie 




