A tego nie pamiętam... I nie wiedziałam, że są jakieś patriotyczne wiązania
. No, ale ja jeszcze wielu rzeczy się dopiero dowiem
.
Co do dziecka w miejscu pracy... Magdailena, mnie też w pewnych szczególnych okolicznościach (śmierć babci, problem z kim mnie zostawić) mama wzięła do pracy. Ja byłam rozanielona. Pacjenci mojej mamy (jest okulistką) zapewne mniej. Nie sądzę, by zachwyciła ich obecność pięcioletniej mądralińskiej, która- jak pamiętam- stanęła sobie w drzwiach i podczas badania wzroku jakiegoś chłopaka, z miną pełną wyższości, zaczęła poprawiać jego pomyłki przy odczytywaniu liczb... Mama bez ceremonii wyrzuciła mnie do innego pomieszczenia, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu i zapewne nielichej uldze biednego chłopaka, muszącego znieść grzecznie wyczyny smarkuli, które była córka pani doktor...
.
Nie, stanowczo miejsca pracy rodziców to nie miejsca dla dzieci, moim zdaniem. Pomijam już oczywistości takie jak praca lekarza właśnie. Dziecko wszędzie wymaga opieki i uwagi, praca zawodowa- jakakolwiek by nie była- też winna być wykonywana z uwagą. Gdziekolwiek się udajemy, do jakiegokolwiek biura, punktu usługowego, itp.- chcemy być traktowani z szacunkiem i zainteresowaniem tego, kto tam pracuje. Raczej nie zyskamy tego, gdy owa osoba będzie akurat zajęta swym dzieckiem.
No i kwestia wieku dziecka... co innego takie, które umie się czymś samodzielnie zająć. Ale niemowlę? Nie, to stanowczo zły pomysł według mnie.
Co innego żłobki w miejscu pracy... Ale o tym chyba możemy w Polsce tylko pomarzyć.