Chodzimy. Konfiguracje są różne. Pamiętam, że tylko dzieki onbu "spokojnie" (a mój syn do spokojnych nie należy) udało nam się w zeszłym roku uczestniczyć we mszacz Wielko-czwartkowych i -piątkowych. Najpierw na nóżkach, po kwadransie już w chuście
Byłam nawet z młodym na plecach u spowiedzi jak nie miałam go z kim zostawić (i z ciężarnym brzuchem). Ksiądz nie miał nic przeciwko![]()