-
Chusteryczka
Kryzys nosicielki
Mam trzy rzeczy: piękną chustę (bardzo się LL z bambusem sprawdził, bardzo), mam MT i mam kryzys.
Dzieciątko - przeszedłszy własny kryzys - polubiło noszenie, a ja jakoś nie mogę. Albo zima tak źle na mnie wpływa, albo co, bo widzę same wady, a to że Urszula ciężka (waży niewiele ponad 9 kilo, to jeszcze nie jest chuścioch wagi superciężkiej), a że kręgosłup boli, a że nie mogę się zawiązać, bom tłuścioch, do tego w dwóch polarach, żeby było cieplej, a że nie mogę jej nosić z przodu, bo mi za ciężko, a z tyłu się boję, bo zwykle snuję się sama i nie będę widziała, co się z nią dzieje.
Zastanawiam się, jaki wpływ na to ma moja waga - czasem myślę, że chustonoszenie większych dzieci nie jest dla grubasów. Mam do niesienia swoją nadwagę, a do tego te dziewięć z kawałkiem kilo mojego dziecka. Nie wiem, czy to nie za dużo.
No, kryzys mam i tyle. I jakoś źle mi ze świadomością, że to ja jestem przyczyną, dla której chusty i nosidła leżą i przesiąkają naftaliną.
Załamka.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum