wyprzedanie się jest proste - mi wystarczył przymus finansowy, niestety. potrzebowałam dwa razy w ostatnim roku większej gotówki, której nie miałam akurat na stanie, a miałam chusty - padło na chusty. zawsze mogę je odkupić, ale teraz już zdroworozsądkowo podchodzę do rzeczy i jak pomyślę, że lekką ręką dawałam rok temu 9 stówek za szmatę, a żydziłam na np. siebie, swoje ubrania (bo dzieciom nigdy nie szczędziłam), których teraz nie mam, a potrzebuję, to już mnie tak unikaty nie jarają. a po drugie nosiłam we wszystkim, w czym chciałam - poza pamirem
i nic mnie już nie rusza.
aha, a po trzecie, jak patrzę na zastój na rynku i problemy ze sprzedażą wszystkiego, to już mi się nie chce w to bawić.