Boże słyszysz i nie grzmisz???? no nóż się w kieszeni otwiera, ręce opadają, a włosy stają dęba... ludzie, litości, co ta pani za przeproszeniem profesor, i to etyk! i filozof! za farmazony wygaduje!
ja mam presję społeczną w *****! rozumiem, że mam szczęście ogromne, że mogę z moimi człowiekami być w domu i nie martwię się o rachunki i co na chleb i do chleba- ale nie znam matki, która dla kariery czy jakiejś tam presji innej niż finansowa CHCE oddać swoje dziecko do żłobka, i to dla jego dobra! no, trzymajcie mnie! a jeśli tak jest, to chyba się ktoś z pomylił i powinien sobie sprawić chomika, czy innego patyczaka...
a co, moje "domowe" dzieci na innych się nie otwierają? zahukane są? dzikie? tylko "musztra" w żłobku daje tą społeczną otwartość?
i historii pani profesor od siedmiu boleści nie zna- guwernantki? KOMU guwernantki dzieci wychowywały??? matka w domu z dziećmi to nowy, kapitalistyczny wynalazek???
a moja babcia świętej pamięci nie miała hobby, nie miała wykształcenia, normalnie w fabryce tyrała, i kochałam ją nad życie, i była dla mnie "atrakcyjna"...
a z Trójkowej strony to w ogóle wieje grozą, Orwellem, Sowietami, nazistami, Koreą Północną i czym tam jeszcze:
"Zwolenniczką żłobków jest Mirosława Soboń z Klub Malucha "Kraina Małych Krasnali", która zwróciła uwagę na fakt, że dużo łatwiej odseparować dziecko od rodziców, gdy jest małe, bo im później, tym bardziej to przeżywają.
Prof. Magdalena Środa, etyk i filozof podkreśliła, że negatywne opinie na temat żłobków oparte są na ignorancji i micie, że placówki państwowe, to przechowalnia dla dzieci, których matki są zmuszone pracować. - Tymczasem one pełnią ważną funkcję wyrównywania szans, bo szybciej wyłapuje się wady rozwojowe. Poza tym, w takich placówkach dzieci uczą się współdziałania, wzmacniane są ich możliwości rozwojowe i kształtowane postawy obywatelskie - powiedziała.
Prof. Środa dodała, że w sytuacji coraz większej emancypacji kobiet, które nie tylko muszą, ale wręcz chcą pracować, a rodziny nie są już wielopokoleniowe, trzeba znaleźć i tworzyć dobre miejsca sprzyjające rozwojowi dzieci."
A może tak jak chciał Platon? w ogóle dzieci zaraz po narodzinach odbierać i przez państwo wychowywać??? od kiedy erzatz jest lepszy od czegoś naturalnego? państwo od rodziny? jakoś pokolenia całe rodziny dawały sobie radę bez "opieki" państwa, a teraz to nie dadzą? tylko w rodzinę ingerować nie można, kłód pod nogi rzucać...
[/QUOTE] tylko dlaczego to wszystko ma się odbywać kosztem kilkumiesięcznego dziecka, tego nie rozumiem.[/QUOTE]
dobre pytanie
i jeszcze a propos tego, co napisała kasia:
"strasznie zbył pana, który powołał się na afrykańskie mamy noszące w chustach - że to cofanie się w czasie. że afrykanie ciągle polują, a my już nie. ech, argumenty... "
a co, tylko ta nasza zachodnia cywilizacja to taki rarytas? taka wspaniała? dająca szczęście? a inne to "prymitywne" bo nie fura i komóra? czasem, im bardziej "zacofane" kultury, tym rodzina silniejsza, a nie dzieci do żłobka, a matka do roboty, bo na emerytury, podatki i inne daniny trzeba zarobić- bo państwo bierze, a samo nic z siebie nie daje... niestety...
no, zdenerwowałam się... przepraszam za te luźne myśli i skróty...