Witajcie
Jestem zupełnie zaawansowaną mamą pięciolatki i początkującą trzymiesięcznego chłopca. Przy starszej córce nie miałam internetu i nawet nie wiedziałam, że istnieją chusty czy inne sposoby noszenia dzieci. Miałam szyte w domu nosidło (w zrzutach od kogoś), w które włożyłam Starszaczkę przodem do świata, ona narobiła lamentu i się skończyło. Żeby zapewnić jej dostateczną dawkę mamy, spędzałam godziny w półleżeniu i z niemowlaczkiem na klatce - ile ja wtedy książek przeczytałam i sweterków wydziergałam
Ktoś mnie zamotał, kiedy mała była już niemała i uznałam, że chusta jest _na pewno nie dla mnie_ Bo nie i już!

Na szczęście naszło mnie na chustowanie, gdy dowiedziałam się o drugiej ciąży I nachwalić się nie mogę. Synek ma 3 miesiące, waży 6,5 kg i zaczyna pomaleńku wyrastać z elastyka (mam lennylamba i pentelkę), właśnie kupiłam Nati tkaną i już się niecierpliwię czekając na przesyłkę

Gdyby nie chusta pewnie nie wychodziłabym z domu, wózek mam ciężki bardzo, a mieszkam na 4 piętrze.

Moja córka zawija się w szal i nosi misie - ba, uważa, że to zwykły i oczywisty sposób opieki nad niemowlęciem. Oby jej tak zostało

To ja pędzę się rozgościć odrobinkę i poczytać, do zobaczenia w innych wątkach