dzieci na drzemkę położyłam, w piecu napaliłam, drzewa przyniosłam, obiad ugotowałam, pranie powiesiłam, suche zdjęłam, poskładałam, dzieci się obudziły, więc jeść dałam, najmłodsze nakarmiłam piersią, pieluchy przebrałam, wszystkie naczynia umyłam
i siedzę sobie z kawą przy komputerze a dzieci się bawią, uprzednio wymywszy swe uzębienie
i patrzę coście tu napociły podczas mojej nieobecności, a założycielki jak nie było tak nie ma, ciekawe czy się jeszcze pojawi...