może, jak zauważa Pasiata, warto powiazać inne wiązania? jest ich sporo, a nie każde dziecko lubi takie samo wiązanie![]()
No właśnie - kieszonka fajna jest. U nas jak kiepska chwila to jeszcze smoczek. A najbardziej denerwowało moje dzieci zawsze długie motanie, poprawki i cudowanie
.
A ja myślałam, że tylko mój synek nie polubił chusty od razu...Bo zawsze mówi się w samych superlatywach, ale pomija trudne początki. Ja się stresowałam, on wyginał i denerwował, że przytulam, a nie daję jeść i ogólnie nie było dobrze. Pierwszy raz na spokojnie zachustował się z nim Mąż. Dopiero potem synek pozwolił, żebym ja też wiązała. Ciekawe jak będzie teraz z drugim synkiem. Mam nadzieję, że prościej, bo my już wprawniejsi.
Synkowie są uroczy!!!
Jacek ur.16.11.2009
z niecierpliwością czekamy na drugiego chłopca - planowo 04.2011
ja sobie z tkaną totalnie nie poradziłam. nigdy się nie przyzwyczailiśmy i michał zawsze płakał. przesiadliśmy się na ergonomika TULI, ale teraz Tuli ma także chusty elastyczne i tak się zastanawiam, że może to byłoby super rozwiązanie dla tych, którym tkana nie odpowiada? Te elastyki Tuli to mają tak śliczne wzory, że aż trochę żałuję, że się uprzedziłam do chustonoszeniaSami zresztą zerknijci e jak macie ochotę http://www.babytuli.pl/collections/chusty-do-noszenia-1
Ale Mikrob swoje nosidło uwielbia wiec nie mam co marudzić![]()
Ja zamotałam pierwszy raz w kołyskę, miał 2 tygodnie. Ale to była chusta pożyczona i dopiero gdzieś od pierwszego miesiąca był chustowany regularnie w kieszonkę. I jest tak - nie płakał zawsze, ale przy motaniu zdarzało się czasem, że się darł w niebogłosy. Pomagało bujanie na boki i zaraz po wstępnym zamotaniu marsz po pokoju w tę i z powrotem. A na spacerze zaraz się uspokajał i prędko zasypiał.
Ale jak motałam jeden z pierwszych razy we własną chustę, i mój brat usłyszał, jak młody wrzeszczy, to zwątpił w jej zaletyi stwierdził, że on by chyba wolał wózek. Ale chyba nie miał świadomości, że dziecko ubierane / rozbierane i pakowane do wózka to dopiero potrafi wrzeszczeć. ;]
Generalnie dzieci nie przepadają, jak się przy nich "majstruje". Ale teraz chustowiązanie przechodzi bez echa. Jakbym na rączki brała po prostu. Dziecko się przyzwyczaja... Ważne, żeby po zamotaniu się uspokajał.