Pokaż wyniki od 1 do 20 z 36

Wątek: Tak strasznie płacze przy wiązaniu... Czy to ma szansę się zmienić?

Mieszany widok

  1. #1
    Chusteryczka Awatar Fusia
    Dołączył
    Nov 2009
    Posty
    2,933

    Domyślnie

    unas tak było z pierwszymi plecakami a w chuscie juz była noszona ale ja sie denerwowałam motając plecak i Róza wrzeszczała w niebogłosy jak ja na plecy próbowałam zamotać az raz nalucie spróbowałam zamotać -najpierw chodziłam z nia na czworaka 20 minut a potem podociagałam i wstałam-nie chodziło o motanie tylko o mój stres!
    ale pierwsze motania wspominam miło -kieszonka za otaana beznadziejnie dociagnięta a dzieć zadowolony
    Żona Damiana. Matka Róży(28.10.2009), Anieli(1.03.2011) i Łucji13.06.2013
    Doradca Akademii Noszenia Dzieci

  2. #2
    Chustomanka
    Dołączył
    May 2010
    Posty
    884

    Domyślnie

    o raju, dziewczyny, ja nawet nie wiedziałam że tak może być... mój Dziubas zasypiał w chuście od pierwszego motania... może ja mam coś nie tak z dzieckiem...?
    Bylam: ulisia

  3. #3
    Chustoholiczka
    Dołączył
    Jan 2011
    Miejscowość
    Gniezno
    Posty
    5,827

    Domyślnie

    Dziewczyny, dziś Pio zamotany bez najmniejszego pisku! Pospał ok. 45 minut, potem jakoś się z lekka obsunął w głąb (bo jednak ciągle pewne niedociągnięcia- w sensie dosłownym- w tym moim motaniu), to i się obudził. Ale wobec spolegliwości Synia już nie myślę o zmianie wiązania, bo jak mi moja miejscowa Guru wyklarowała- kangurek dla noworodka najlepszy (nie wiem, czy wszystkie podzielacie te opinię). No i przede wszystkim cieszę się, że chusta będzie używana!
    A jeżeli chodzi o zasypianie w chuście, Pio zasypiał w niej natychmiast albo po paru minutach wrzasku- i to też od pierwszego razu. Tylko żal mi Go było, bo wiecie, co to za sen po takim stresie- płytki, niespokojny... Dziś inaczej zdecydowanie, zresztą już wczoraj były widoczne postępy Synia w oswojeniu się z wielką płachtą. U mnie jeszcze kuleje nieco dociągniecie materiału przy główce, ale pracuję nad tym.
    Stopniowo przyzwyczaja się też moja Aliki- widok matki motającej się w wielkie zwoje materiału działa na Nią niesamowicie rozrywkowo- ciągnie i owija się w to, co zwisa, ubaw ma po pachy... Innego zastosowania chusty pewnie w Jej wypadku nie będzie, bo nieco późno na debiut... Chętnie bym Jej 15 kg nieraz wrzuciła, ale trochę wątpię, by moja charakterna Córcia na to poszła.
    Mayka1981, Pio chustowany id dwóch tygodni, czyli od 4 tyg, swego życia, schorzeń neurologicznych u Niego nie stwierdzono.
    Dziękuję Wam bardzo za słowa otuchy, już bałam się, że nie wypali to, na co bardzo liczę w uporaniu się z moim dynamicznym Duecikiem...


    "Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze. Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie." G.R.R. Martin

  4. #4
    Chustonoszka Awatar Zaatar
    Dołączył
    Jan 2011
    Miejscowość
    Warszawa - Praga Północ
    Posty
    119

    Domyślnie

    To ja dołączę się do wątku i trochę wyżalę... Mój syn (2 mies.) jak jest przytomny to zachustować się za nic nie da... Czasami od razu się rozdziera, już na etapie wkładania do kieszonki, czasami nawet uda mi się go zamotać, ale po chwili zaczyna się płacz... Oczywiście bujam, śpiewam, tańczę i nic, jeśli pomaga, to na chwilkę :/ chusta jako uspokajacz raczej by się więc nie sprawdziła (dobrze, że nie muszę jej tak wykorzystywać). Podczas wiązania "na trzeźwo" muszę się też strasznie wyginać do tyłu żeby chronić mu główkę... mam nadzieje, że będzie lepiej, jak już ją będzie trzymał.
    Jedyna szansą na bezbolesne zamotanie jest poczekanie aż się naje na maksa i sam ze zmęczenia odpadnie od piersi z klejącymi się oczkami - lub wiązanie śpiącego dziecięcia. Gdybym go nie wiązała wtedy, chyba z mojej chustowej przygody byłyby nici :/ Na szczęście jak już go wpakuję w chustę to już jest z górki, wczoraj był rekord - 2,5 godziny spaceru
    Cały czas jednak jest ryzyko, że się obudzi i zacznie płakać - już 2 razy mi się tak zdarzyło po godzinie/półgodzinie, na szczęście w domu...
    Nie bardzo też wyobrażam sobie wyjście na dłuższy spacer w chuście, rozwiązanie (np do nakarmienia) i ponowne zawiązanie, wziąwszy pod uwagę jego obecne reakcje... Ale wierzę gorąco, że się to zmieni z nadejściem wiosny

  5. #5
    Chustoholiczka
    Dołączył
    Jan 2011
    Miejscowość
    Gniezno
    Posty
    5,827

    Domyślnie

    To ja bardzo za Ciebie trzymam kciuki, bo pamiętam jeszcze doskonale swoje przerażenie, że nic z tego nie będzie! Mój Pio po prostu się chyba przyzwyczaił- pewnie nawet chętnie by sobie pospacerował i porozglądał się nieco, ale ja Go wkładam już raczej zawsze w celach "nasennych", zatem kołyszę chwilą dłuższą lub krótszą- jak zbyt zamarudzę i jest już ostro rozdrażniony, to nieco dłużej trzeba potańczyć lub wręcz...- i śpi. Dziś podziałał idealnie Dead Can Dance z rytmami z "Spiritcheser". Polecam- nie tylko za te walory płyty.
    Ale doskonale rozumiem dyskomfort wiązania w zgięciu w tył. Na pewno będzie lepiej, trzymam kciuki!


    "Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze. Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie." G.R.R. Martin

  6. #6
    Chustoholiczka Awatar Liv
    Dołączył
    Mar 2009
    Miejscowość
    Wieś zwana Warszawą, zielone Powiśle
    Posty
    4,318

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Zaatar Zobacz posta
    To ja dołączę się do wątku i trochę wyżalę... Mój syn (2 mies.) jak jest przytomny to zachustować się za nic nie da... Czasami od razu się rozdziera, już na etapie wkładania do kieszonki, czasami nawet uda mi się go zamotać, ale po chwili zaczyna się płacz... Oczywiście bujam, śpiewam, tańczę i nic, jeśli pomaga, to na chwilkę :/ chusta jako uspokajacz raczej by się więc nie sprawdziła (dobrze, że nie muszę jej tak wykorzystywać). Podczas wiązania "na trzeźwo" muszę się też strasznie wyginać do tyłu żeby chronić mu główkę... mam nadzieje, że będzie lepiej, jak już ją będzie trzymał.
    Jedyna szansą na bezbolesne zamotanie jest poczekanie aż się naje na maksa i sam ze zmęczenia odpadnie od piersi z klejącymi się oczkami - lub wiązanie śpiącego dziecięcia. Gdybym go nie wiązała wtedy, chyba z mojej chustowej przygody byłyby nici :/ Na szczęście jak już go wpakuję w chustę to już jest z górki, wczoraj był rekord - 2,5 godziny spaceru
    Cały czas jednak jest ryzyko, że się obudzi i zacznie płakać - już 2 razy mi się tak zdarzyło po godzinie/półgodzinie, na szczęście w domu...
    Nie bardzo też wyobrażam sobie wyjście na dłuższy spacer w chuście, rozwiązanie (np do nakarmienia) i ponowne zawiązanie, wziąwszy pod uwagę jego obecne reakcje... Ale wierzę gorąco, że się to zmieni z nadejściem wiosny
    Zaatar, piszę priva
    Mama Zosi (XII.2008), Drobinki [*] i Maksa (V.2012)

    Pochłonęło mnie życie,
    więc w wirtualnym niebycie
    pozostaję do odwołania.



Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •