Mój M. się do tej pory nie daje zamotać w chustę. Nie chce i już.
Nosidło ergo to było jedyne wyjście, ale musieliśmy poczekać, aż młody usiadł.
tetani - a może wybierzcie się (koniecznie z mężem/niemężem) na jakieś warsztaty/konsultacje/do klubu kangura?
Nie podważam twoich umiejętności broń boże, ale wiem, że wiele osób puszcza mimo uszu to, co mówi druga połówka (brzydko mówiąc olewają, bo już się nasłuchali, a oni też wiedzą co i jak z dzieckiem), a jak spotkają się z obcym - specjalistą, to zachowują się zupełnie inaczej.
Często to pomaga. Naprawdę
Tylko byłoby dobrze, żeby osoba, która będzie was uczyć nie była waszą znajomą, bo problem może się powtórzyć (znajoma żony, co ona tam wie...).
Pomyśl. Może to jest opcja![]()