Witam,
już się trochę udzielam na forum, ale tak sobie myślę, chyba wypada się przywitać tak ze wszystkimi
Od 15. października jestem mamą małego Stasia. Chustonoszenie marzyło mi się jeszcze zanim zaszłam w ciążę, po prostu wydawało mi się to świetnym pomysłem. Małż podzielał mój entuzjazm, dlatego pod koniec ciąży kupiliśmy pierwszą chustę.
Mój entuzjazm nieco okrzepł jak już przyszło do wiązania szkraba, a jeszcze położna środowiska nam powiedziała, że nosić można, ale tylko w domu, a zimą to już absolutnie nie wolno tak wychodzić. Aż zadzwoniła znajoma, mama kilkumiesięcznej córki, że ona tylko w chuście i z wózkiem to może raz wyszli. No i że w ogóle świetna sprawa, wygodnie, zdrowe, itd. Dałam się przekonać i wózek leży w szafieI nawet moja mama już nie powtarza, że "wózek to jednak wózek"
No i wyobraźcie sobie minę tej położnej, jak nas zobaczyła zachustowanych w przychodni, kiedy na zewnątrz kupa śniegu i -5 stopni
![]()