Co prawda nie udzielam się czynnie na forum (za to sporo czytam), ale dzisiaj miałam taką miłą przygodę, że aż chcę się podzielić.
Jak co tydzień pojechałam z synkiem na rehabilitację. Zazwyczaj jeździłam taksówką, ale ponieważ wydałam już na nie majątek, stwierdziłam, że trzeba się przeprosić z komunikacją miejską, choć ośrodek jest masakrycznie daleko. Zapakowałam małego w chustę i wyruszyliśmy. Gdy dotarliśmy na miejsce, nasza pani rehabilitantka spojrzała na nas z zaciekawieniem i stwierdziła, że na studiach słyszała wiele złego na temat chust, a następnie stwierdziła, że chętnie skorzysta z okazji, żeby zobaczyć jak się taką chustę wiąże. Po ćwiczeniach, gdy karmiłam Szymka wpadła jeszcze zapytać czy jej koleżanki też mogą przyjść zobaczyć. Po chwili w salce byli chyba wszyscy pracownicy ośrodka
- rehabilitantki, lekarze, chyba nawet panie sekretarki. Ja spaliłam cegłę
, bo wiązać nauczyłam się z youtuba, a chusty używamy dopiero od 1,5 miesiąca. Ale ponieważ miałam uroczego modela
pokazałam kieszonkę i podwójny krzyż, w którym noszę synka na co dzień. Panie były zachwycone chustą, zadawały mnóstwo pytań, na które odpowiadałam korzystając z forumowej wiedzy
. Ale najmilsze w tym wszystkim jest to, że zaraz pobiegły do internetu szukać jakiegoś kursu wiązania, bo stwierdziły że jako rehabilitantki powinny to umieć i mieć do ćwiczeń przynajmniej jedną chustę na stanie w ośrodku.