nie wiem na co narażam swoje dziecko, które nauczyło się mając rok, że kupkę robimy do nocnika (teraz to tylko do kibelka - i woła /pupa/) ale wiem na co nie musiałam narażać siebie - czyli zmywania, spierania kupy dzień w dzień z pupy i pieluszek. I wolę wysadzanie roczniaka (który wesoło dynda nóżkami na kibelku) niż męczenie się z trzylatkiem (przykład z rodziny), który absolutnie nie przyzwyczajany do nocnika za młodu, do zrobienia kupy musiał mieć założonego pampersa, schować się za firankę i tam na stojąco zrobić co chciał - w każdej innej sytuacji kupy nie robił, wpadał w histerię i trzeba go było nawet wieźć do domu bo tylko tam mogł się załatwić (oczywiście w pieluchę).