ja wyjechałam rano wózkiem na spotkanie z koleżanką - było całkiem ok ale jak wracałam, wszystko zasypane, chodników nie było widać ciągnęłam wózek tyłem, coby Synusiowi nie wiało... masakra!!! a Boguszek jakby nigdy nic sobie w tym wózku w tej wichurze zasnął - a nigdy w wózku mi nie zasypia i nie obudził się jak go rozbierałam, przenosiła do łóżeczka i spał 2,5h sanki muszę kupić