Starszak rano zarządził transport do przedszkola na sankach - cały szczęśliwy, oczywiście. Już od wczoraj o niczym innym nie mówi, tylko o tym, jak fajnie, że pada śnieg... A ja poszłam dzisiaj przed południem z małą do sklepu i dopiero jak wyszłysmy, to było nieprzyjemnie, wiatr wiał nam w twarz, tusz do rzęs się rozpłynął (o, ja niemądra! po co mi on był w taką śnieżycę?!), malutka poczuła pierwszy śnieg na policzkach i się obudziła... Było na tyle paskudnie, że jakiś gość zaproponował, że mnie "z tym dzieckiem" (w chuście, rzecz jasna) gdzies podrzuci, hehe...
Teraz jest większy mróz i wiatr, straaaaasznie mi się nie chce iść do przedszkola, samochodu odśnieżać też nie...