Spotkałam wczoraj Koleżankę daaawno nie widzianą. My oczywiście w szmacie z Młodszą, Starsza dopiero co wyjęta z mietka pomykała na nóżkach. Ona z wozem. No i gadka gadka i zwyczajowe pytanie - wygodnie Wam w tej chuście? No więc ja się rozpływam w zachwytach itp., a Ona do mnie - bo ja też próbowałam ze trzy razy, ale zupełnie mi nie szło. Hm... No to ja mówię, że teraz jest wiele instrukcji w necie, są doradcy, są nawet spotkania Chustomam, gdzie można uzyskać super porady.
- No tak, ale jakoś ja się zraziłam i nosiłam w nosidleA poza tym raz to mi nawet mało co Dziecko z tej chusty nie wypadło.
Oho - zapaliła mi się lampeczka - a jaką Ty masz chustę? Pewnie Bebelulu czy inny Infant?
- No tak, bebelulu.
- Ale jaką? Wiązaną, czy kółkową czy...
- No taką na ramię, bez żadnych kółek.
Fuck - już po raz któryś słyszę dokładnie taką samą historię. U Sąsiadki było to samo, u Znajomej też...
Ten wynalazek to to całe bebelulu lulu jest, tak?
Czy można jakoś zakazać nazywanie tego chustą przynajmniej?
Na całe szczęście potem pokazałam Jej mietka, dałam namiar na sklep Vegi - Dziewczyna się całkiem napaliła, miejmy nadzieję, że się uda nawrócić Ją na jasną stronę mocy.



Odpowiedz z cytatem






) Zakupiłam jak Stach miał 2,5 m-ca i już wtedy ledwo się mieścił. Dwa razy po domu, raz na spacerze i rzuciłam w diabły. Nijak nie mogłam dziecka ułożyć a ramię to mało mi nie odpadło po powrocie...






(choć to akurat można w każdej pozycji kołyskowej zafundować...)







Lilly i Zuzka: 15/09/2010 